poniedziałek, 27 stycznia 2014

Szybkie śniadanie na zaspane dni


Dzisiejszy post, troszkę od innej strony. Dedykują go głównie osobom, które rano pośpią sobie troszkę dłużej (czasem mimo własnej woli) lub którym akurat tego felernego dnia posypała się cała poranna organizacja. No nie ukrywajmy się, ilu z nas zdarza się po przebudzeniu spojrzeć na zegarek i mruknąć pod nosem 'jeszcze pięć minutek'...
Śniadanie jest mega szybkie w wykonaniu i bardzo smaczne. Uprzedzam jednak, że (przynajmniej dla mnie) jest to wersja bite and run, czyli coś co pomoże nam zapełnić rano żołądek gdy jesteśmy w biegu i nie mamy czasu na kucharzenie, a zapewni troszkę energii na najbliższą godzinkę. Nie jest jednak na tyle sycące co porządna dawka ciepłej jajecznicy na cebulce, no ale pamiętajmy, że bez śniadania, zwłaszcza w zimie, nie powinniśmy się ruszać w ogóle z domu. 

A więc przechodząc do meritum*, (z tym słowem wiąże się całkiem ciekawa historyjka, na którą zapraszam na koniec posta) to co nam jest potrzebne do wykonania naszego posiłku?



Konfiturę oczywiście wybieramy wg własnego uznania, ja wybrałam tą z czarnych porzeczek. Borówka amerykańska też jest opcjonalna, ja ją uwielbiam, a wy możecie wrzucić dodatki jakie żywnie wam się podobają.

Przepis:

Banana kroimy na ćwiartki i wrzucamy do miseczki, następnie dodajemy pół opakowania serka wiejskiego. Do tego 3-4 łyżki konfitury, posypujemy płatkami migdałowymi i różnymi wybranymi przez siebie dodatkami.

Jeśli ktoś nie przepada za serkiem wiejskim - dodajcie np. mascarpone. Jednak od razu uprzedzam, że przez intensywny smak konfitury nie czuć serka prawie w ogóle. 

Co do konfitury - starajcie się wybierać te, które mają najmniej cukru w składzie. Czasem aż włos się jeży jak czytam etykiety...


Mam nadzieję, że przepis pomoże wam czasem uporać się z porankami, podczas których czas biegnie jakoś dziwnie za szybko ;)


*A na koniec obiecana anegdota:

To był jeden z tych dni w pracy, kiedy masz wrażenie, że dopiero co przyszłaś a okazuje się, że za godzinę wychodzisz. Pracy co niemiara, tłumy ludzi i te niekończące się telefony. Dzwoni następny, w którym Pani oczywiście szukając kleju do decoupage, zamiast od razu powiedzieć w jakiej sprawie i jakiego produktu szuka, opowiada mi historię swojego życia. W pewnym momencie postanowiłam już uciąć opowiadania, gdy rozmowa zeszła na tory 'jaka ta moja córeczka jest zdolna'
-Ja strasznie Panią przepraszam ale czy moglibyśmy przejść już do meritum?
-Meritum? Ale że co, że firma taka..?

No cóż, w dzisiejszych czasach faktycznie można się pogubić troszkę w tych nazwach.

Miłego dnia!


3 komentarze:

  1. Jacieee, no wygląda naprawdę bardzo smacznie, ładnie, estetycznie przedstawione. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieskromnie przyznam, że jest naprawdę smaczne :) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Czekam na nowy wpis!
    www.navylight.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń